Tuesday, November 15, 2011

dzień 14

Pogoda sugeruje zeby nie wychodzic w ogole na zewnatrz. Sprawdzimy czy mamy kurki i buty serio wodoszczelne :) 

Wczoraj trafilismy w ramach oswajania okolicy do chinskiego ogrodu botanicznego. Nie wygladal zachecajaco, jakby nikt tam nie wchodzil od lat, ale smieci jakims cudem jednak tam trafialy. Krzysiek probowal tez pojsc do kina ale nie bardzo wiedzial co jest w repertuarze o afisz caly w krzaczkach. Moze dzisiaj zdamy sie ba slepy los. 

A, wlasnie, wczoraj w autobusie ogladalismy chinski film ktory wygladal jak chinskie przygody Tolka Banana, tyle ze o bandzie rozrabiakow ktorzy probowali wykonczyc oddzial japonskiego wojska metodami chinskiego Kevina samego w domu. Obraz japonczykow byl jak z podrecznikow o stereotypach. Dowodca ucharakteryzowany na Hitlera a jego podwaldni głupi az boli :) Dziewczynka siedzaca obok byla zachwycona, ogladala z rozdziawiona buzia jak to umorusani, bez broni, mali chinscy chlopcy zwalczaja tak poteznego dobrze odzywionego wroga. Wielkie Chiny, fiu fiu. 

Update: Krzyś dyktuje. Po sniadaniu w dzien targowy z Qintan bus station pojechalimy zobaczyc zapierajace dech w piersiach, bogate z natury, dzielo chinskich inzynierow czyli tarasy ryzowe w Pian'an. Widoki byly przednie. Rece rwaly sie do zniw. Tylko pola jakos nie bylo widac. Pogoda splatala nam figla i zasunla cala doline chmurami i deszczem. Przygoda. 

Zasmakowalismy lokalnego specjalu - tluczonego przez trzech ogromnych chinskich siepaczy wielgachnymi drewnianymi młotami - o nieznanej nam nazwie, smakujacego jak polaczenie chalwy, sezamkow i waty cukrowej bloku orzechowego. Naprawde pyszne! 

Weszlismy tez w posiadanie wezelkow pokoju oraz bogactwa. 

Autobusy podmiejskie. Zaloga: kierowca - mezczyzna, obsluga bagazowo-biletowa-naganiajaca - kobieta. Godzina odjazdu: 10:50 chyba ze nie wszystkie miejsca sa zajete to wtedy nie wiadomo. Czasem gdy w autobusie sa wolne miejsca jedzie bardzo bardzo powoli zeby moc zgarnac dopelniajacych pasazerow po drodze. Gdy wszystkie miejsca siedzace sa zajete pani trzyfunkcyjna wyciaga plastikowe zydle i rozstawia w przejsciu. Tak gotowy autokar zaczyna sie rozpedzac, trabic przez jakies 50 minut z kazdej godziny trasy. Pani z obslugi przystepuje do czynnosci sprzedawczych, zapinajac yuany w potezna klamre. Taka sama klamrą kierowca mial dzis przypiete do sufitu lusterko wsteczne. 

Od Kasi: Guilin mimo ze nie ma wiele atrakcji do zaoferowania turystom jest swietnym miejscem wypadowym na okoliczne atrakcje. Moglismy w ogole nie jechac do Yangshuo drugiego pazdziernika tylko zostac tutaj. Nastepnym razem. W ogole to wiele rzeczy widze i chce napisac, ale chrobsko jakos tak negatywnie wplywa na chec opisywania otoczebnia. Przynajmniej bedzie co opowiadac ;)

No comments:

Post a Comment